Z Wałęsą też mi się upiekło.
Lech Wałęsa pojawił się w Bielsku w poniedziałek. Czułem że jako dziennikarz (nie czuje się dziennikarzem!) powinienem się na tym wydarzeniu pojawić. Ale nie miałem ochoty, a w moim przypadku ochota jest silną motywacją.
Nie miałem ochoty nie dlatego ze coś do Lecha Wałęsy mam. Kto by nie chciał zobaczyć na żywo legendy Solidarności?
Nie miałem ochoty przebijać się przez jego histerycznych, rozpolitykowanych fanów. Czułem tą atmosferę z daleka. Sam dysponuję histeryczną osobowością i w takich sytuacjach udziela mi się ten rodzaj wyczerpujących emocji.
Z Wałęsa się upiekło, kiedy kilkoro znajomych młodych ludzi skontaktowało się ze mną że były prezydent pojawi się też we wtorek na spotkaniu z jeszcze nie rozhisteryzowaną młodzieżą.
No i super. Dziennikarz syty.
W dodatku Wałęsa uciekł szybko po przemówieniu, więc nie musiałem robić z nim wywiadu. Nie żebym nie chciał, ale mam złamaną nogę (autentycznie nie symbolicznie), bałem się że będę musiał koło niego skakać. Upiekło się podwójnie.